,,Psalm. Dawidowy. Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity. Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy". Zaczynamy zapowiedź jednego z dwóch najważniejszych meczów w sezonie od Psalmu 23, by tchnąć w piłkarzy Dawida Szwargi ducha walki i nadzieję wbrew trudnościom. Tak, w Katowicach gdynianom przydarzył się najsłabszy jak dotychczas występ w tej kampanii. Tak, w Ekstraklasie żółto-niebiescy jeszcze nigdy nie wygrali z lokalnym rywalem. Ale to wszystko nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Teraz trzeba rzucić wszystkie siły na najbliższy mecz i po prostu przejść do historii. ,,Chociażbym przechodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę”. Odważnie, mężnie, bez kalkulacji, z wiarą, z sercem do walki, jeden za drugiego w ogień, jakby jutra miało nie być. W niedzielę o 17:30 Arka gra derby Trójmiasta w mieście za Sopotem. Dla tego klubu, dla tego herbu, dla tej tradycji, dla tych barw. Tylko zwycięstwo!
Lato w Gdańsku (przynajmniej to kalendarzowe, bo rzeczywistego lata w tym roku w Trójmieście nie było) zapowiadało się minorowo. Komisja Licencyjna PZPN za notoryczną niewypłacalność i niewiarygodność finansową odjęła Lechii 5 punktów na starcie nowego sezonu i nałożyła na popularnych ,,betonów” zakaz transferowy, z klubu odeszli Andrei Chindris, Dominik Piła czy Maksym Chłań i zwłaszcza strata tego ostatniego miała gdańszczan mocno zaboleć. Tyle, że konsekwencja PZPN w egzekwowaniu sankcji jest praktycznie zerowa - szybko okazało się, że ten zakaz to w zasadzie czysta fikcja, bo związek może wyrazić warunkową zgodę na rejestrację przez Lechię nowych zawodników, a krajowa federacja ze swojego prawa korzysta swawolnie, beztrosko i obficie. Organizacja sterowana przez Paolo Urfera jak gdyby nigdy nic zdążyła więc zgłosić do rozgrywek już 26-letniego łotewskiego prawego obrońcę Alvisa Jaunzemsa, 22-letniego ukraińskiego stopera Maksyma Diaczuka, 24-letniego słowackiego lewego defensora Matusa Vojtkę, 23-letniego emirackiego lewoskrzydłowego Mohameda Awada Allę czy 26-letniego napastnika Dawida Kurminowskiego. Do tego ptaszki ćwierkają o możliwym anulowaniu pięciu ujemnych punktów, które ma dokonać się w najbliższym czasie. Żeby jednak dla biało-zielonych nie było tak kolorowo - w świecie piłki nożnej czasem trzeba też zagrać w piłkę nożną, a to podopiecznym Johna Carvera wychodzi w tym sezonie dość średnio. Lechia jeszcze w Ekstraklasie nie wygrała, notując porażki 1:2 z Górnikiem Zabrze i 3:4 z Lechem Poznań, remisy 2:2 z Cracovią i 3:3 z Motorem Lublin oraz klęskę 2:6 z Zagłębiem Lubin Pana Trenera Leszka Ojrzyńskiego. W efekcie ,,betony” okupują pozycję czerwonej latarni ligi z dorobkiem minus trzech punktów i stratą siedmiu oczek do bezpiecznego miejsca. Do tego ich defensywa jest zdecydowanie najgorszym blokiem obronnym w całej stawce, dopuszczając rywali dotychczas już 17-krotnie (w pięciu meczach, przypomnijmy!) do dziurawienia własnej siatki. Deficyty w tyłach są w przypadku Lechii tak gargantuiczne i obezwładniające, że nie jest ona w stanie ich nadrobić nawet bardzo dobrą ofensywą, która akurat rzeczywiście prezentuje się okazale - gdańszczanie strzelili już 11 goli, do spółki z Cracovią najwięcej w lidze. Kontuzjowany jest Bogdan Sarnawski, więc pewne miejsce w bramce biało-zielonych ma Szymon Weirauch. Przed 21-letnim golkiperem John Carver ustawi Alvisa Jaunzemsa, Maksyma Diaczuka, Eliasa Olssona i Matusa Vojtkę. Na pozycji numer sześć obejrzymy w niedzielę Iwana Żelizkę, a przed Ukraińcem w środku pola będą operować Rifet Kapić i Bogdan Wjunnyk. Na prawym skrzydle derby rozpocznie Camilo Mena, a po drugiej stronie boiska prawdopodobnie od pierwszego gwizdka będzie biegać Mohamed Awad Alla - Emiratczyk dał bowiem w Lubinie bardzo dobrą zmianę przystemplowaną golem, a występujący dotychczas w wyjściowej jedenastce Kacper Sezonienko nie daje ostatnio Carverowi argumentów, by na niego stawiać. Na szpicy przeciwko Zagłębiu angielski szkoleniowiec wystawił Dawida Kurminowskiego, ale ten zaprezentował się anemicznie i został zmieniony w przerwie - przeciwko Arce nie spodziewamy się żadnego innego wyboru niż przywrócenie do pierwszego składu Tomasa Bobceka. Słowacki snajper znajduje się w tym sezonie w świetnej formie - zdobył już 5 bramek, jest liderem klasyfikacji strzelców, ma ogromną łatwość w dochodzeniu do sytuacji i to na przypilnowaniu niespełna 24-letniego gracza muszą skoncentrować się gdyńscy obrońcy. Kolejnymi atutami Lechii są dynamiczne skrzydła (Dawida Abramowicza czeka niełatwe zadanie skasowania Meny) i niezły środek pola z twardym Żelizką, operatywnym Kapiciem oraz mobilnym Wjunnykiem. Tyle, że każdy kij ma dwa końce i jeśli ,,betony” są mocne z przodu, to pod bramką Weiraucha na Arkowców czeka Wielki Kanion Kolorado. Gdańszczanie zostawiają swoim rywalom irracjonalne odstępy, nie trzymają pozycji, nie wykazują się zwrotnością, a przy stałych fragmentach bitych przez przeciwnika zachowują się frywolnie jak nastolatki na koncercie Eda Sheerana. Przywołanie postaci brytyjskiego wokalisty jest tutaj nieprzypadkowe - rudowłosy artysta przed rokiem dokonał niemożliwego: zapełnił stadion w mieście za Sopotem. Następne takie zjawisko będzie miało miejsce w niedzielę, bo sympatycy lokalnego zespołu piłkarskiego tłumnie przybędą podziwiać, jak na ich boisku zaprezentuje się potężna Arka Gdynia. W zasadzie się temu nie dziwimy, takie okazje zdarzają się raz w roku.
Tymczasem podopieczni Dawida Szwargi w momencie, w którym wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, wyłapali bolesny oklep w Katowicach. Przy Nowej Bukowej żółto-niebiescy otrzymali ciosy w dwie prowadzone dotychczas równocześnie narracje, mające zresztą podstawy w rzeczywistości: argument o mocnej defensywie i o dopracowanych automatyzmach przy stałych fragmentach gry. GKS strzelił Arce cztery gole, z czego dwa miały miejsce po autach, a jeden po rzucie wolnym. Jeżeli jednak mamy rozpatrywać tamten występ w kategoriach wypadku przy pracy i zimnego prysznica na otrzeźwienie, to bardzo dobrze, że gracze Szwargi weszli pod tę lodowatą wodę akurat przed derbami. W mieście za Sopotem koncentracja musi stać na najwyższym możliwym poziomie. Zmierzą się ze sobą dwie drużyny o całkowicie przeciwstawnych profilach - ofensywna i dziurawa w obronie Lechia stanie naprzeciwko zorganizowanej w tyłach, ale mającej swoje problemy w ataku Arce. Wygra ten, kto ustawi przebieg rywalizacji na własnych warunkach. W interesie żółto-niebieskich powinno więc tkwić notoryczne przeszkadzanie gospodarzom w operowaniu piłką na ich połowie. Nie można zostawić Bobcekowi choćby metra wolnej przestrzeni. Skrzydłowych trzeba neutralizować bezpardonowo i bez względu na okoliczności. Należy zwrócić szczególną uwagę na zbieranie drugich piłek, kontrolowanie futbolówki przy nodze przez większość czasu i intensywność w pressingu. Miejscowi mają czuć na sobie presję cały czas, nie mogą choć przez minutę poczuć, że dysponują przestrzenią do konstruowania akcji. Arka Szwargi musi być w niedzielę żarłocznymi piraniami gotowymi zagryźć przeciwnika, byle tylko wydrzeć mu piłkę i kontrolę. Jeżeli te wszystkie założenia uda się zrealizować, to trzy punkty pojadą do Gdyni, bo przy tak zdezelowanej defensywie biało-zielonych swoje sytuacje żółto-niebiescy będą mieć na pewno. W kreacji warto jednak wybierać prawy korytarz boiska, bo lewy obrońca Lechii Vojtko, o ile całkiem nieźle radzi sobie w oskrzydlaniu akcji ofensywnych, o tyle w obronie zachowuje się wręcz kuriozalnie i w ostatnich dwóch spotkaniach wyglądał fatalnie. Arka jeszcze nie wygrała derbów w Ekstraklasie, ale drużyna Szwargi zamierza w tej kampanii przełamywać klątwy i tak samo, jak Pogoń Szczecin żółto-niebiescy ograli po 18 latach, tak odważnie pójdą po Lechię. Derby mogą mieć szczególny wymiar dla Joao Oliveiry, który w sezonie 2017/2018 reprezentował gdańszczan i rozegrał w ich barwach 19 meczów. Byłoby wspaniale, gdyby Szwajcar ukłuł swój były zespół - tak, jak Kamil Jakubczyk pogrążył Pogoń. W tabeli gdynianie plasują się na 14. miejscu, ale jest bardzo ciasno - ekipa Szwargi traci tylko dwa punkty do 5. pozycji czy cztery do 3. lokaty, przy czym jednocześnie ma jedynie jedno oczko zapasu nad strefą spadkową. Liczymy, że po derbach Arkowcy poprawią swoją sytuację w zbiorowym zestawieniu, ale przede wszystkim przytrzymają gospodarzy na minusie.
Przed Arkowcami jeden z dwóch najważniejszych meczów w sezonie, a na pewno najważniejszy w rundzie jesiennej. Nie zapominając o aspektach piłkarskich, to spotkanie trzeba wygrać w głowie - być przygotowanym na wielki bój, ale jednocześnie się nie przemotywować i nie grać na ciężkich nogach. Wierzymy, że sztab Dawida Szwargi zrobi wszystko, by jak najlepiej przygotować zespół na to wyzwanie pod kątem mentalnym. Dojrzałość piłkarska jest po stronie żółto-niebieskich, pozostaje udowodnić to w gdańskich czeluściach. Arka musi być drużyną, zawodnicy muszą sobie nawzajem pomagać i przez cały czas trzymać w głowach upragniony cel. Zostawiamy Was z Przesłaniem Pana Cogito Zbigniewa Herberta, by mieć w niedzielę przed oczami sprawy najważniejsze. ,,Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu / po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę / idź wyprostowany wśród tych co na kolanach / wśród odwróconych plecami i obalonych w proch / ocalałeś nie po to aby żyć / masz mało czasu trzeba dać świadectwo / bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny / w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy / a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze / ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych (…) idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek / do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda / obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów / Bądź wierny Idź”. Trójmiasto jest nasze, Trójmiasto do nas należy!